Fanaa jest najpierw komedią romantyczną, zaczyna się dość przewidywalnie. Spotkanie, następnie wspólne poznawanie świata. On- pewny siebie, bawidamek, a ona- dobra, wartościowa dziewczyna. Zakochują się, on romantycznie porywa ją z pociągu, pobierają się (po paru dniach znajomości).Naprawdę początek wygląda dość baśniowo :) Zdarza się także cud- dziewczyna odzyskuje wzrok... Jednak on ginie zanim ona go zobaczy. Czy naprawdę zginął?
Druga część jest pełna zwrotów akcji, trudnych wyborów, dramatu.
Dobrze ogląda się także brawurowe kaskaderskie wyczyny, które są nieprawdopodobne, momentami zabawne, ponieważ wątpię czy w życiu mogłyby kiedykolwiek zaistnieć takie sytuacje (w sumie: kto wie?).

Film ma pewien urok, takie ,,coś'' co mnie przekonało by obejrzeć go w całości. Muzyka wpadła mi w ucho, (chciałam potańczyć choćby do chaand sifarish albo des rangila),podczas tych rytmicznych utworów można było znów podziwiać barwne stroje i ciekawe aranżacje taneczne jak to na Bollywood przystało.
Co również mi się podobało to: krajobraz naszego Zakopanego, aż nie do wiary, że jest tam tak pięknie! :) I zakończenie, bardzo trudno mi zdefiniować jakie wywarło na mnie wrażenie: czy smutek czy wzruszenie albo żal, grunt, że płakałam jak bóbr ;)
Osobiście polecam Fanaa.